Czy sysydlaczki są zwierzętami?

Sysydlaczek, fot. Damián H. Zanette, 
Wikimedia Commons.
Na początku sysydlaczki były zwierzętami. Czyli wtedy, gdy bliski ale ukryty świat mikro został wreszcie dostrzeżony przez człowieka. Człowiek żył przez tysiąclecia obok sysydlaczków, ale dopiero w XVII wieku zobaczył je po raz pierwszy. Wszystko przez Leeuvenhoeka, który skonstruował mikroskop i spojrzał, co żyje w kropli wody. Wtedy właśnie ludzkość odkryła świat maleńkich istot, jak się później okazało, zbudowanych tylko z jednej komórki.

Jedna komórka a cały organizm. Te maleńkie żyjątka, niewidoczne gołym okiem, potraktowano jako prymitywne istoty o prostej budowie i nazwano je Protozoa czyli zwierzęta pierwotne, pierwotniaki. 

W ślad za Leeuvenhoekiem inni przez coraz doskonalsze mikroskopy zaglądali w świat kropli wody i wszystkiego innego. Odkryty został wielki ląd, niczym Ameryka, a mikroskopowi podróżnicy co i rusz odkrywali nowe istoty, gatunki, ba nawet całe królestwa. 

Nauka, która bada pierwotniaki to protozoologia. Jeszcze w nazwie pobrzmiewa „zoologia” (z przedrostkiem ale jednak) a już sysydlaczki i inne pierwotniaki … przestały być zwierzętami. Bo odkryto organizmy jednokomórkowe z chlorofilem, a więc potraktowano jako rośliny (glony). Potem odkryto bakterie, też jednokomórkowe ale całkiem inne. Kolejne królestwo (ba, carstwo) w świecie istot najmniejszych. Świat organizmów jednokomórkowych, eukartiotycznych (a więc nie licząc bakterii i archeonów, archeowców – bo i bakterie teraz nie są uważane za grupę jednolitą) to świat mocno zróżnicowany, gdzie są i autotrofy i saprotrofy i heterotrofy. Pełen ekosystem. Do tego różnorodność kształtów: wiciowce, pełzaki, słonecznice, sporowce i w końcu orzęski. 

A ponieważ odkryto endosymbiozę oraz inne formy horyzontalnego transferu genów, zrewidowano nie tylko samo drzewo filogenetyczne, ale nawet jego koncepcję. Mówi się wręcz o kręgu życia. Sieć powiązań i wymiany w tych pradawnych mikro-ekosystemach, co uniemożliwia rysowanie linearnych i dychotomicznie rozgałęziających się drzew życia. Na razie dotyczy to jedynie początków życia i jednokomórkowców, z których wyodrębniły się bakterie, archeowce (Archaea – wiem, wiem, w szkole o tym dawniej nie było… ale teraz jest, bo biologia jest najbardziej dynamicznie rozwijająca się nauką) i eukarionty. 

Trzy domeny życia. Systematyka tak się rozbudowała, że pierwotnych nazw: królestwa, klasy, rzędy, rodziny) dawno już zabrakło. Pojawiają się więc nowe, dodatkowe. 

Ale wróćmy do pierwotniaków, nazwy, która już nie oznacza pierwotnych zwierząt. Ale nazwa dyscypliny naukowej pozostała. Trzy stulecia zaglądania przez coraz doskonalsze mikroskopy (także elektronowe) oraz rozwój biologii molekularnej i badanie genów, sprawiło, że z dawnej grupy Protozoa (w opozycji do Metazoa) wyodrębniono pięć osobnych linii filogenetycznych. Jest jeszcze sporo znaków zapytania, więc proszę się zbytnio nie przyzwyczajać do podziału, który niżej podaję. Kolejne odkrycia mogą i ten schemat zmienić. 

Po pierwsze są więc Excavata i należą tu jednokomórkowce pasożytnicze, drapieżne i fotosyntetyzujące (eugleniny, znane z podręczników szkolnych). Druga grupa to Chromalveolata (że dziwne te nazwy? Jakoś nazwać trzeba, bo świat życia bogatszy niż nasz język) – tu należą sysydlaczkowe orzęski, ale w towarzystwie fotosyntetyzujących okrzemek czy brunatnic. Są i pasożytnicze zarodźce (w tym ten od malarii). Trzecią grupą „pierwotniaków” są Rhizaria – gatunki ameb, z których większość ma pseudopodia (nibynóżki) w kształcie nitek. Czwarta jest Archaeplastida, gdzie znajdują się krasnorosty, ramienice i zielenice oraz wywodzą się rośliny zielone (te jakie znamy na co dzień). W zasadzie rośliny naczyniowe to wielokomórkowe Archaeplastida. Obraz zupełnie inny, niż pamiętamy ze szkoły. A nie pisałem już, że biologia to najdynamiczniejsza nauka w ostatnim stuleciu? Jest i piąta grupa – Unikonta, grupa eukariontów, do której należą ameby o płatowych lub rurkowanych nibynóżkach (pseudopodiach) a także… zwierzęta i grzyby. Widać więc wyraźnie, że świat jednokomórkowców jest ogromnie zróżnicowany. A świat nie dzieli się już na jednokomórkowce i wielokomórkowce, ale na inne, filogenetyczne grupy (nazwy nam wydają się obce i nieznane, ale nasze wnuki do nich przywykną).

Sysydlaczki, jako orzeski, znajdują się w jednej z nich (Chromalveolata), równie daleko od innych „zwierząt pierwotnych” co i od roślin naczyniowych czy zwierząt. Ogromną różnorodność świata żywego nazywać musimy na nowo, by uwzględnić wiedzę, jaką o życiu już zdobyliśmy. Biolodzy są jak Adam, co zobaczą – to nadają nazwę. W życiu codziennym zwierzętami będą jedynie… ssaki (a ptaki, to ptaki, owady to owady). 

W każdym razie sysydlaczki nie są zwierzętami w sensie systematycznym i biologicznym. Kiedyś były ale teraz już nie są. Nie są nawet zwierzętami pierwotnymi mimo, że ich badaniem zajmuje się protozoologia. 

Świat jest skomplikowany, nawet sysydlaczki mają złożony cykl życiowy. W swojej konstrukcji duchowej człowiek poszukuje jednej zasady, jednego wzoru na wszystko. Ale nawet fizykom się to nie udało w zakresie jednolitej teorii oddziaływań. A gdzie reszta świata? Ja ogromne nadzieje wiążę z ogólną teorią systemów. W wersji ludowej ta dążność do jednej zasady objawia się czasem w różnych wydaniach teorii spiskowej – jeden czynnik i wszystko jest wytłumaczone (np. za wszystko odpowiadają Reptilianie, albo enigmatyczni ONI). 

Jako ekolog, zajmujący się badaniami ekosystemowymi oraz relacjami między gatunkami, na co dzień spotykam się z koniecznością analizowania wielu elementów na siebie oddziaływających. Im więcej się wie, tym bardziej złożona wydaje się rzeczywistość i trudniej o proste wytłumaczenia. W badaniach uwzględniono wiele różnych czynników a uzyskany obraz trudny jest do jednoznacznej interpretacji. Zawsze pojawia się jakieś „ale”. 

Wróćmy jednak do sysydlaczków. Czy jednokomórkowce mogą mieć złożone cykle życiowe? Do tej pory spotykałem się z tym tylko u glonów. Dlatego z wielkim zdziwieniem i ekscytacją wyczytałem o złożonym cyklu życiowym sysydlacza Tachyblaston ephelotensis

Tachyblaston ephelotensis jest pasożytem… innego sysydlaczka (ach, jak ten świat biologiczny jest złożony i zapętlony) z rodzaju Ephelota gemmipara, wytwarzającego długi stylik (taka długą „nóżkę”), na którym osadzone jest kubkowate ciało tegoż orzęska. Niczym wiejskim starodawny gołębnik, stojący na podwórku. Cechą charakterystyczną sysydlaczków z rodzaju Ephelota jest obecność dwóch rodzajów rurek ssących („normalne” sysydlaczki mają jeden rodzaj rurek ssących). Obok typowych, zakończonych przyssawką jak na sysydlaczka przystało, Ephelota ma jeszcze rurki znacznie dłuższe, giętkie, która nachylają się w kierunku złapanej zdobyczy (np. innego orzeska) i pomagają w unieruchomieniu pojmanej ofiary. 

Ephelota gemmipara jest gatunkiem pospolicie występującym w morzach, gdzie osiedla się na glonach lub mszywiołach. I na takim Ephelota gemmipara pasożytuje wspomniany sysydlaczek Tachyblaston ephelotensis, który osiedla się między rurkami swojego żywiciela jako wydłużony, nieorzęsiony tomit (tomit to taka forma młodociana sysydlaczka, można byłoby powiedzieć, że larwa). Gdy tomit osiedli się, wtedy ciało żywiciela – Ephelota gemmipara – zapada się, tworząc kanał, w którym pasożytniczy sysydlaczek Tachyblaston ephelotensis rozwija się. Pasożyt wytwarza rurki, za pomocą których ssie cytoplazmę swojego żywiciela. Gdy osiągnie odpowiedni rozmiar, na drodze pączkowania zewnętrznego wytwarza orzęsione tomity. Orzęsione tomity pływają, po czym dość szybko osadzają na podłożu – zazwyczaj na styliku swojego żywiciela. Czyli daleko nie odpływają (chyba, że wybiorą innego osobnika). Te orzęsione i osiedlone tomity wytwarzają styliki i otaczają się osłonką w kształcie kubka. Nie przyjmują żadnego pożywienia, pączkują i wytwarzają robakowate, nieorzęsione formy, które pełzając dostają się na ciało żywiciela (muszą się wdrapać po długim styliku). Tak więc u Tachyblaston ephelotensis występuje przemiana pokoleń: pasożytniczego i osiadłego, a każde pokolenie przechodzi własny, odrębnie przebiegający rozwój (ontogeneza) przez wytwarzanie odmiennych tomitów (jedne orzęsione inne robakowate i bez rzęsek). Nawet więc jednokomórkowe orzęski mają przemianę pokoleń. Czyli sysydlaczek Ephelota gemmipara, będący orzęskiem przecież, zjada jako drapieżnik inne orzeski, a sam jest pasożytniczo podjadany przez inne sysydlaczki (Tachyblaston ephelotensis). 

Nawet świat jednokomórkowców jest złożony i skomplikowany. Nie dziwmy się więc złożoności naszego życia. Złożoność relacji jest ciekawsza niż proste, spiskowe tłumaczenie rzeczywistości.

Stanisław Czachorowski

Źródła: 
  • Anna Czapik, Podstawy protozoologii, PWN 1976, Warszawa 
  • Zdzisław Raabe, Zarys protozoologii, PWN, 1972, Warszawa
Systematyka za: Biologia (Campbell i inni), Rebis, 2012, Rozdział 28 „pierwotniaki”

Komentarze

Popularne w tym miesiącu

Czy kwiaty drzew są jadalne?

Heterogonia - biologiczny sens przemiany pokoleń w cyklu życiowym, przykład wrotków (Rotifera)

Szczotecznica szarawka: włochata piękność z lasu - dlaczego raz jest lepiej być widocznym a czasem nie?

Rzecz o sporach, czyli typy zarodników i sposoby ich powstawania u różnych grup grzybów

Purchawki, purchawice, tęgoskóry i czasznice czyli o owocnikach gasteroidalnych

Zajrzyj pod kapelusz grzyba i sprawdź co zobaczysz

Najchętniej czytane

Szczotecznica szarawka: włochata piękność z lasu - dlaczego raz jest lepiej być widocznym a czasem nie?

Rzecz o sporach, czyli typy zarodników i sposoby ich powstawania u różnych grup grzybów

Heterogonia - biologiczny sens przemiany pokoleń w cyklu życiowym, przykład wrotków (Rotifera)

Czy ser pleśniowy może spleśnieć?

Purchawki, purchawice, tęgoskóry i czasznice czyli o owocnikach gasteroidalnych

Zajrzyj pod kapelusz grzyba i sprawdź co zobaczysz

Polskie nazwy grzybów - pod lupą, czyli dlaczego podgrzybek brunatny musiał stać się podgrzybem brunatnym

Wykwit zmienny czyli opowieść o śluzowcach